Jednej nocy życie Ala wywróciło mu się do góry nogami: najpierw brakło internetu, więc nie mógł uczestniczyć w misji swojej gildii, za co chłopaki z drużyny pewnie go zwymyślają; potem nie mógł nigdzie zadzwonić, bo rozpętał się sztorm stulecia, a na pobliskiej plaży znalazł małą ranną dziewczynkę, by następnie odkryć, że coś dosłownie "wyżera" prąd z jego agregatu. Ale jakby nie patrzeć w końcu wstał od komputera, a to zawsze jakiś plus. Szkoda tylko, że w między czasie na jego wyspie zaczęło panoszyć się przedwieczne zło, którego pojawienie się zwiastuje nadchodzącą apokalipsę. A mama mówiła, żeby zbyt długo nie siedzieć przed komputerem.
Kolejny patronat, więc jest i recenzja