środa, 8 kwietnia 2015

Z miłości do pary, czyli za co kochamy steampunk

Przyłapałam się na tym, że już kilka razy, opisując jakąś książkę/komiks/film, użyłam pojęcia "steampunk" w ogóle nie wyjaśniając z czym to się je, ani o co chodzi. A przecież to nie tylko puste hasło na określenie nurtu w kulturze popularnej. To też sposób na życie i specyficzny stan umysłu ludzi, którzy nie boją się myśleć "co by było gdyby?". Moje pierwsze świadome zetknięcie się z steampunkiem, a zarazem okres największej fascynacji gatunkiem, przypada na drugi rok studiów. Wówczas to jednym z moich współlokatorów był Sweety Metal (który pewnie zabije mnie za tę ksywkę) - posiadacz najbardziej szczenięco-proszącego spojrzenia na świecie. Zasłuchana w jego konwentowo-larpowe wspomnienia, opatrzone barwnymi filmikami, stwierdziłam wówczas, że ta przygoda stanie się i moim udziałem! W trakcie rozmyślań nad stosownym cosplay'em, Sweety wrzucił w wyszukiwarkę hasło "steampunk", a ja od pierwszego wejrzenia zakochałam się w trybach, gorsetach i alternatywnej rzeczywistości.


Dziś będzie dużo różnych, niezwykle klimatycznych zdjęć. Wszystkie je i jeszcze więcej znajdziecie w galerii facebookowej społeczności Steampunk - Klimat Wielkiej Pary.

Czym więc jest ten szalony steampunk? Najprościej rzecz ujmując, jest to nurt w kulturze, odpowiadający na pytanie: jak rozwijałby się świat, gdyby nasza technika była oparta na mechanice a nie na elektronice? Dlatego też stylistyka tego trendu opiera się na epoce wiktoriańskiej - złotej erze mechaniki i pary. Stąd też tendencja wszystkich miłośniczek steampunku do wciskania się w sztywne, ale niezwykle stylowe gorsety. Jest to swoisty hołd dla świata, po którego niebie płyną sterowce, a życie ułatwiają ludziom maszyny napędzane parą oraz niekończące się morze pomysłów. Wszystko, co było, można zmienić, a wszystko co jest, można przedstawić tak, by wpasowywało się do stylu, co skutkuje niezliczonymi pomysłami na alternatywne przedstawienie historii, przynajmniej od czasów panowania królowej Wiktorii.


Odrobina mody męskiej.

Tym, co na pierwszy rzut oka odróżnia miłośników steampunku od innych, jest ich specyficzny wygląd. Stroje, oczywiście wzorowane na tych z epoki, muszą świadczyć o zamiłowaniu do ekscentrycznych wynalazków, dalekich i odkrywczych podróży lub też awanturniczego trybu życia. Dlatego też mile widziane są wszelkiego rodzaju skórzane płaszcze, pasy z narzędziami, nietuzinkowo wyglądające bronie na błyskawice Tesli oraz nieśmiertelne gogle, sugerujące, że mamy do czynienia z zadziornym pilotem lub z ekscentrycznym inżynierem. Do tego cylindry, zegarki z dewizką, laski, zmodyfikowane parasolki i cała masa trybów. Wszędzie. Gdzie tylko się da! Imitacje kończyn, wyglądające jak sen szalonego zegarmistrza, również mile widziane!


 
Skompletowanie odpowiedniego stroju jest łatwiejsze, niż początkowo może się wydawać. Rajd po sklepach z używaną odzieżą może zakończyć się naprawdę niesamowitymi inspiracjami.

Pomysłowość twórców oraz niemal nieograniczone możliwości spowodowały powstanie takich książek jak chociażby recenzowane przeze mnie "Mechaniczne pająki" oraz cykl Marka Hoddera "Burton i Swinburne". Ponieważ nie samymi książkami żyje człowiek (chociaż to wcale nie takie trudne), ze steampunkiem za pan brat są także filmy. Najbardziej znanym polskim telewidzom i bardzo klasycznym przykładem jest "Bardzo dziki zachód" z Willem Smithem i Kevinem Klinem w rolach głównych. Na dobrą sprawę "Sherlock Holmes"  z Robertem Downey'em Jr. zahacza lekko o podobny klimat. A jeśli ktoś chciałby zobaczyć animowaną kwintesencję steampunku, zapraszam do śledzenia powstawania "Hullabaloo", nad którą pieczę sprawuje animator-weteran ze studia Disney'a - James Lopez. Żeby było ciekawiej, odniesienia to trybów i pary znajdziemy także w muzyce. Zespoły takie jak Abney Park, Steam Powered Giraffe czy The Cog Is Dead, całą swoją twórczość i wygląd sceniczny, opierają na inspiracjach zaczerpniętych właśnie ze steampunku.


Do odsłuchania w wolnej chwili, choć zachęcam także do przeszukania YouTube'a pod kątem wyżej wspomnianych zespołów.

Jak już pisałam, steampunk to nie tylko wymyślanie alternatywnej historii świata, ale i zabawa naszą rzeczywistością, a konkretniej rzecz ujmując, wizerunkiem dobrze znanych i lubianych postaci. Dlatego też na konwentach wszelkiego rodzaju nikogo nie zdziwi widok Arielki w gorsecie oraz wiktoriańsko wyglądających pogromców duchów. Jeśli dobrze poszukacie, odnajdziecie też odpowiednio przerobione postaci z "Gwiezdnych Wojen" czy "Star Treaka". W tym przypadku, największą frajdę ma się podczas oglądania coraz to nowych "modyfikacji".



Ta część dużo lepiej spisuje się pod względem wizualnym. Poza tym, czy steampunkowy Superman nie wygląda Waszym zdaniem lepiej niż oryginalny?

Cały ruch steampunkowy największą popularnością cieszy się w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, gdzie organizowane są konwenty w całości poświęcone tematyce trybu i pary. U nas też ma się coraz lepiej. Polskim graczom RPG bez wątpienia znany jest świat "Wolsunga" - gry fabularnej stworzonej przez Artura Ganszyńca i Macieja Sabata. Na największych konwentach, takich jak np. Pyrkon coraz częściej spotyka się damy w goglach i ciasnych gorsetach oraz z dżentelmenów z cylindrami i mechanicznymi kończynami. Tam też jednymi z bardziej obleganych stoisk są te, oferujące biżuterię z epoki, wzbogaconą o tryby wszelkiej maści. Jeśli czujecie, że i Wy połknęliście "parowego" bakcyla i pragniecie choć na chwilę stać się kimś innym, zachęcam do wypatrzenia inspiracji w internecie, przegrzebania szaf w poszukiwaniu starych ubrań i rozkręceniu starych (i zepsutych!) budzików. Zawierzcie swojej wyobraźni i dołączcie do wielkiej oraz nieco ekscentrycznej rodziny, z zdecydowanie najlepszym wizerunkiem wśród fantastycznej braci.

4 komentarze:

  1. Jak zwykle twoje posty są skarbnicą wiedzy o niebanalnych i atrakcyjnych tematach. W dodatku przekazanej w ciekawy sposób. Ja już na yt zajrzałam i posłuchałam polecanych zespołów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo się zawstydzę się, zarumienię i nie będę wiedziała co ze sobą zrobić :) Ale miło mi to czytać i polecam się na przyszłość :)

      Usuń
  2. Borze sosnowy! Jakież to musi być kreatywnościo-genne!
    Borze liściasty! Jak ja bym chciała mieć czas na takie pasje... takie, które angażują Cię bez końca i zajmują każdą przestrzeń Twojego życia...
    Kiedy gramy jakiegoś RPG w końcu!? :P
    (Makoto)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybierz system, skołuj Mistrza Gry, który ten system ogarnia i gramy :)

      Usuń