Nadchodzi taki czas w życiu każdego człowieka, kiedy czuje, że powinien coś zrobić, zmienić w otaczającym go świecie. Jedni postanawiają zignorować ten niepokojący sygnał duszy, inni natomiast dają się mu ponieść. Dlatego właśnie pojawiłam się tu ja - Mróz z dziada pradziada. We włosach poczułam wiatr zmian, który szeptał mi do ucha, że najwyższy czas i pora ruszyć do przodu. Początki są najtrudniejsze. Co robię w internetach? Po co się tu znalazłam i co z tym fantem zrobić? Co spowodowało, że postanowiłam założyć "Powiało chłodem"? Zacznijmy od tego, co stało się moim punktem wyjścia...
Kocham pisać. Pewnie nie ja jedyna, ale w sumie nie ma się czemu dziwić. Właśnie od tego się zaczyna. Od pewnego rodzaju umiłowania w twórczości literackiej. Jako dziecko pochłaniałam książki jak oszalała, co wcale z wiekiem się nie zmieniło, a najwyżej zmniejszyło intensywność. W mojej bujnej, młodej wyobraźni pisarz urósł do rangi mistyka, mistrza iluzji, który, za pomocą słów, potrafi zabrać na wycieczkę po niesamowitych światach i wciągnąć w przygodę z istotami, których próżno szukać na tej planecie. To była czysta magia! dlatego też zafascynowane dziecko, pragnęło dołączyć do tego elitarnego grona. Doświadczenie i upływ czasu trochę odebrały uroku tym marzeniom, albo raczej dodały im rozsądku i rozwagi, jaką można nabyć tylko z wiekiem. Miłość do pisania jednak pozostała.
Po latach pisania do szuflady (co najmniej dziesięciu, choć gdyby wziąć pod uwagę historyjkę, którą stworzyłam jeszcze za nim dobrze poznałam literki, literacko koszmarną, ale na swój sposób uroczą, wyjdzie co najmniej lat dwadzieścia) postanowiłam w końcu coś zmienić. Nie była to jednak pochopna i impulsywna decyzja. Została wymuszona (bardzo słusznie), przez moją kochana Baiken i brakiem akceptacji dla stanu pierwotnego. Nadszedł czas na działanie. Tak właśnie znalazłam się tutaj z bojowym nastawieniem i głową pełną pomysłów.
Przyszła pora na wyjaśnienie, o czym będę pisać. Przed wszystkim "Powiało chłodem" będzie zawierać wpisy obrazujące moje spojrzenie na świat. Nazwałabym je felietonami, gdyby nie fakt, że nie czuję się na tyle dobra w ich pisaniu, żeby używać tak profesjonalnego określenia. Będę dzielić się z Wami swoimi przemyśleniami na różne tematy, w tym ostatnio przeczytanych książek czy obejrzanych filmów oraz zagadnień, które akurat mnie interesują. Wszystko to ma na celu szkolenie się w trudnej sztuce pisania, więc każda opinia będzie mile widziana.
W każdym razie, życzę miłego czytania
No to witamy w internetach.
OdpowiedzUsuńFajną nazwę wybrałaś na bloga.
Uważam, że bardzo adekwatną :)
UsuńBeata nadrabia zaległości w spełnianiu marzeń, a ja nadrabiam czytanie bloga. Sesja trochę wyluzowała, mogę oddać się słodkim przyjemnościom, w tym zwiedzaniu internetów. A czemu by nie wczytać się w coś, co już na starcie dobrze się zapowiada? Potwierdzam. Nazwa w dechę! ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś w końcu trzeba się wziąć za spełnianie marzeń :P
Usuń