Grudzień w pełni, przygotowania do świąt ruszają pełną parą, a Mróz zamiast siedzieć i lepić uszka, przerzuca kolejne strony i chłonie wszystko, co nie jest wypocinami początkujących autorów. Nie zrozumcie mnie źle, wśród tych fantazmatycznych tekstów było kilka naprawdę dobrych opowiadań, ale... Ale nie wszystkie takie były. Człowiek wówczas aż rwał się do czytania czegoś innego. Ba, nawet samą fantastykę trzeba było odstawić na trochę. Ale po krótkim detoksie "Historią pszczół" od Hadynki, poczułam się znacznie lepiej. Dzięki temu teraz zwarta i gotowa mogę zabrać się do zaległej pracy. Choć ciężko nazywać pracą coś, co sprawia mi aż taką frajdę.
Trzeci numer Fantomu został poświęcony turbosłowianom i historii Wielkiej Lechii, czyli alternatywnej historii Słowian czy też, jak kto woli, legendarnych początków państwa Polan. Ten jakże fascynujący motyw przybliża nam w swoim tekście redaktor naczelny magazynu - Adam Podlewski. Swoją drogą zgadzam się z twierdzeniem, że przeinaczenie przeszłości w ten a nie inny sposób, stanowi niezwykle pomysłogenne podłoże. Jednakowoż, by wszystko wyszło dobrze, przydałoby się znać historię właściwą w stopniu nieco większym niż zapewnia to nauka w liceum. Nie mniej myślę, że warto to rozważyć jako inspirację, a także motywację w pogłębianiu wiedzy. I to własnie one, choć może nie w tak intensywnym wydaniu, przyświecały autorom opowiadań tego numeru.
"Pociąg do Lechii" Aleksandry Cebo jest bardzo fajnym i, jakby na to nie patrzeć, dość realnym szortem. Oczywiście, jeśli założylibyśmy istnienie Wielkiej Lechii i podróży w czasie. Tak łatwo sobie wyobrazić wojujących sebixów przekonanych o swej historycznej wielkości, których nie naprostują nawet namacalne dowody. Bo wszystko to spisek, kłamstwo i fatamorgana! A gdyby zestawić ich jeszcze z płaskoziemcami... Przepis na szaloną komedię gotowy. "O czym szumią drzewa" Krzysztofa Kochańskiego to z kolei zaskakująca opowieść poprowadzona z perspektywy Zagajnika. Zamiast skupiać się na relacjach człowiek-przyroda, autor w bardzo subtelny sposób ujawnia nam świat po katastrofie, która zmieniła wiele nie tylko w życiu Homo Sapiens. Co ciekawsze, drzewa, mimo że obdarzone wolą i mobilnością, nie są wolne od zupełnie ludzkich przywar. Jest to zdecydowanie jeden z lepszych tekstów tego numeru.
Drzewa, wszędzie drzewa. I kubeczki :)
Reszta magazynu wywołuje u mnie pewien stopień konsternacji, ponieważ zajmują ją w głównej mierze wywiady. Oczywiście dobrze było poznać redaktorski punkt widzenia w wydawaniu książek (Joanna Mika), a także poznać nową autorkę, do której prozy prawdopodobnie zajrzę (Paulina Hendel), ale jak na mój gust było ich zbyt dużo. Zwyczajnie brakło mi jakiegoś ciekawego felietonu czy kolejnego artykułu. Kiedy dokopałam się w końcu do "Fantastyki arabskiej" Blanki Katarzyny Dżugaj, na dzień dobry przeczytałam go ze dwa razy, chłonąc każdą egzotyczną informację, jaką autorka zechciała się podzielić.
Oj przeczytałabym niektóre opisane tu książki, oj czytałabym.