poniedziałek, 25 maja 2015

Dzień Parowych Kosmicznych Opowieści

Trzydzieści osiem lat temu rozpoczęła się historia kosmicznej sagi, której fani są członkami chyba jednego z najbardziej rozpoznawalnych fandomów na świecie. Nie ma takiego zjazdu, takiego konwentu, gdzie nie mieli by swoich przedstawicieli. Zupełnie jakby łączyła ich tajemnicza Moc! Mowa oczywiście o "Star Wars", które 25 maja 1977 roku weszły nie tylko do kin, ale i ludzkich serc, zostając tam na stałe. Z tej okazji, razem z Klimatem Wieku Pary, postanowiliśmy zorganizować Dzień Parowych Kosmicznych Opowieści. Choć wybraliśmy dzień kojarzący się z Gwiezdnymi Wojnami, to jednak nie zamierzamy się do nich ograniczać. Na TwarzoKsiążkowym profilu KWP znajdziecie mnóstwo cudownych grafik, pokazujących jak klimat steampunku może wpływać na najbardziej znane space opery. Moim skromnym zdaniem dodają im subtelnego uroku i zmniejszają odczucie nadmiernej sterylności, które nie raz towarzyszy (przynajmniej mnie) w przypadku tego typu produkcji. Ja ze swojej strony zapraszam Was, szczególnie tych niewtajemniczonych, w krótką podróż po kosmicznych historiach. "Śmiało dążcie tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek".


Skoro stempunk, to i epoka wiktoriańska. Skoro już przenosimy się w czasie, to może zastanówmy się jak brzmiałyby "Gwiezdne Wojny", gdyby zostały napisane przez Szekspira? Zapraszam na bloga Rozminy Hadyny, gdzie znajdziecie odpowiedź na to pytanie.

Może na początek pozwolę sobie wyjaśnić termin space opera, którego użyłam w pierwszym akapicie. Jak się można domyślać, jest to podgatunek science fiction, zrzeszający wokół siebie gry, filmy, książki i seriale, koncentrujące się na awanturniczych przygodach, szalonych romansach, międzygalaktycznych podróżach i epickich, kosmicznych bitwach. Niekiedy łączący elementy magii i baśniowości z nowoczesnymi technologiami (new space opera porzuca elementy nadprzyrodzone na rzecz wierności nauce). Jak widać "Gwiezdne Wojny" pełną gębą. W tym momencie chciałabym przeprosić fanów "Star Treka" za moje ciągłe powoływanie się na sagę Lucasa, ale jest ona dużo bardziej (moim zdaniem) zakorzeniona w polskiej popkulturze, przez co i bardziej rozpoznawalna niż Wasza "Gwiezdna Wędrówka", mimo że jest ona starsza i bardziej obszerna pod względem dorobku filmowego. Na swoją obronę mam tylko zdjęcia z konwentów, gdzie łatwiej o rycerza Jedi, czy stormtroopera, niż oficerów Gwiezdnej Floty. W każdym razie określenie space opera wywodzi się od angielskiego soap opera - opera mydlana, określającego tasiemce w stylu "Mody na sukces" czy naszego "Klanu". Początkowo więc była to nieco obraźliwa nazwa, którą z czasem zaakceptowali zarówno twórcy, jak i odbiorcy fantastyki. 


Nie wiem jak Wy, ale taką wersję "Gwiezdnych Wojen" chętnie bym obejrzała. Po prawej sir Darth Vader, a po lewej Han Solo z... Chewbaccą. Te i inne interesujące grafiki znajdziecie tutaj.

Jak już napisałam "Star Trek" jest serią dużo starszą od "Star Wars", gdyż pierwszy raz na telewizyjnych ekranach zagościła w 1966 roku (Star Trek: The Original Series), jednak serial zdjęto po emisji trzeciego sezonu, ze względu na słabe wyniki oglądalności. Popularność przyszła z czasem, kiedy na kilku stacjach telewizyjnych wyemitowano powtórki. Od tego czasu saga dorobiła się pięciu kolejnych seriali, w tym jednego animowanego i niemal trzynastu filmów. Piszę "niemal" ponieważ na 2016 rok zaplanowana została emisja trzeciego filmu z uniwerusm Star Treka w reżyserii J. J. Abramsa (prawdopodobnie Star Trek Beyond). Fabuła tych trzech najnowszych produkcji jest prowadzona po nitce alternatywnej linii czasowej w stosunku do wydarzeń z The Original Series. Ale chyba mój wewnętrzny geek za bardzo się rozbestwił. W każdym razie o tak ważnej space operze nie wolno zapominać. Do moich ulubionych steampunkowych grafiki należy ta, przedstawiająca Kapitana Picarda (Patrick Stewart) z mechanicznym ramieniem (źródło) i napędzany parą Enterprise.




A tak na marginesie, jeśli zastanawialiście się jak mogą wyglądać steampunkowe wersje mundurów Gwiezdnej Floty to zapraszam na tę stronę.

Jednak oba fandomy muszą się teraz skromnie wycofać, ponieważ zamierzam opowiedzieć o serii jeszcze starszej niż Star Trek. O serialu, który został wpisany do Księgo Rekordów Guinnessa pod hasłem "Najdłuższy serial SF" i "Jednoczesna emisja w największej ilości krajów". O produkcji, której twórcy w genialny sposób rozwiązali problem znudzenia się głównym bohaterem. Mowa oczywiście o niemal nieśmiertelnym Władcy Czasu - Doktorze Who i jego wszystkich 13 inkarnacjach (12 Doktorów plus Doktor Wojenny). Serial był emitowany od 1963 roku i opowiada o humanoidalnym kosmicie, podróżującym przez czas i przestrzeń, czy to naprawiając błędy ludzkości, czy to poszukując swojej rodzinnej planety, okazjonalnie walczącym z nietuzinkowymi przybyszami z innych planet. Jeśli zaś chodzi o steampunkowe modyfikacje dotyczące postaci, to każdy kto widział film telewizyjny z 1996 roku (nieoficjalnie nazywany "Doctor Who: The Enemy Within") wie, że więcej w tej mierze zrobić się nie da. Chyba że zajmiemy się postaciami jego wrogów czy jego ukochaną "policyjną budką" - TARDIS.





Gentelmen Dalek pragnący eksterminować wszystko co żyje, jest nie tylko niepokojący, ale i stylowy :). Co do TARDIS chyba wolę oryginalną wersję :P

Tak jak pisałam w swoim ostatnim steampunkowym wpisie: wszystko da się przerobić tak, żeby nabrało klimatu pary. Jednak, jak słusznie zauważyli moi towarzysze z Klimatu Wieku Pary, są takie uniwersa, które nie muszą być przerabiane. Same w sobie mają już ten sam styl, szyk i klasę, jaką innym nadaje steampunk. Mówię o nieodżałowanym serialu "Firefly", o którym pisałam, co zabawne, równy rok temu. I nadal go uwielbiam, mimo że daleko mi do szalonej fangirl, znania wszystkich odcinków na pamięć i śpiewania pod nosem czołówki z serialu. Ale ten klimat starych westernów, przytulność i duch jakiego nie spotkałam w żadnym innym serialu, wywarły na mnie niesamowite wrażenie. Z resztą możecie odbyć tę krótką podróż w przeszłość i poczytać o moim ulubionym "świetliku".


Powiadają, że steampunk powstał w momencie kiedy goci odkryli brąz. No nie wiem. Co o tym myślicie?


Przykłady można mnożyć i mnożyć, ale najlepiej zwyczajnie pooglądać grafiki. W ich dostarczaniu jak zwykle niezawodni są ludzie z Klimatu Wieku Pary. Nie to co ja, jak zwykle niewyrobiona i nieco spóźniona, próbująca dość prostymi słowami opisać to, czego w zasadzie opisać się nie da. Można opowiadać o każdej falbance, każdej modyfikacji, ale to w żaden sposób nie odda właściwego klimatu. Trzeba to po prostu zobaczyć. A na koniec... Zastanawialiście się, co znajdziecie jeśli wrzucicie w wyszukiwarkę hasła "steampunk" i "guardians of the galaxy"? No cóż, ja już wiem :)


Podrzucam Wam link do źródła i chciałam się dowiedzieć, czy Wy też słyszycie tę melodię patrząc na to zdjęcie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz