czwartek, 27 października 2016

Preludia i Nokturny, czyli nocna opowieść o Władcy Snów

Kiedy dzieci nie chcą spać, opowiada się im historię o Piaskowym Dziadku, który zsyła dobre sny tylko grzecznym pociechom, a dla tych niepotrafiących się zachować, ma specjalne koszmary. Oczywiście, by uniknąć tej niezbyt przyjemnej kary, powinno się posłuchać rodziców i szybko znaleźć się w łóżku. W ich opowieściach jest to zwykle jowialny staruszek w szlafmycy, z nieodłącznym workiem pisaku, którym sypie nam w oczy, żebyśmy nie mogli go dostrzec. Stąd oczywiście "piasek w oczach", jaki towarzyszy nam każdego ranka. Przynajmniej tak mówiło się u mnie. Mimo że Piaskun, bo i tak był zwany, mógł zsyłać również złe sny, nie odbierało się go jako postać negatywną czy jakoś specjalnie straszną. Był nawet nieco bagatelizowany, szczególnie przez dorosłych, bo czy ktoś poważny mógłby się zajmować tak frywolną rzeczą jak sny? Świadomość jego potęgi zyskujemy dopiero, gdy już jako nieco starsi odbiorcy obejrzymy "Strażników marzeń", gdzie Piasek jest zdolny do stworzenia wszystkiego, co dzieci są w stanie wyśnić (a może to dzieci śnią o wszystkim, co ten jest w stanie stworzyć?). Jednak nic nie jest nas w stanie przygotować na to, co stworzył Neil Gaiman.
Tak akurat wyszło, że mam przerwę w pozycjach recenzenckich, więc można pocztać coś dla samej frajdy.

piątek, 21 października 2016

Postapokalipsa po polsku, czyli warszawskie Walking Dead

Jaka wyglądałaby apokalipsa zombie, wie każdy, kto ma choć częściowy dostęp do Internetu czy telewizji. Różnego rodzaju amerykańskie produkcje z lubością zalewają nas wizjami końca świata w towarzystwie żądnych ludzkiego mięsa umarlaków. Schemat tych historii jest zwykle taki sam: bliżej nieokreślona przyczyna podnosi z grobu ludzi, którzy wkrótce dziesiątkują ludzkość, a przetrwają tylko najsilniejsi lub, potrafiący się najlepiej przystosować do zmiennych warunków. A wszystko to w pięknych okolicznościach zniszczonych amerykańskich miast i miasteczek. Gdyby tak jednak przenieść wspomnianą tragedię na bardziej swojski grunt? Do mniej lub bardziej znanej Warszawy niż, w pewien sposób egzotycznej, Atlanty? Efekt może być ciekawy. 
Recenzja pierwotnie ukazała się na portalu Gildia.pl 

niedziela, 16 października 2016

Władca marionetek, czyli o niebezpieczeństwach wielkiej pasji

Załóżmy, że jesteście ludźmi z pasją. Że od dłuższego czasu doskonale wiecie, czym chcecie się zajmować i jak do tego dojść. Jesteście uparci, więc robicie wszystko, żeby dostać się do wybranej szkoły czy uczelni, mającej ułatwić Wam zgłębianie Waszego konika. A co jeśli się nie uda? W którymś momencie powinie Wam się noga? Świat się przecież nie zawali, prawda? Jak nie ta, to inna uczelnia. Dopóki żyjemy, możemy wciąż próbować. No cóż... Martin - główny bohater powieści Anny Karnickiej zatytułowanej "Paradoks marionetki: Sprawa Klary B." - nie ma tyle szczęścia. Jego wymarzona Praska Szkoła Lalkarzy nie jest zwykłą uczelnią artystyczną. Kiedy dostaje zaproszenie na egzamin wstępny do niej, nie spodziewa się, że za spełnienie jego marzeń o pracy w teatrze przyjdzie mu słono zapłacić.W tym samym czasie też zostaje zamordowana jego najlepsza przyjaciółka, a on nie bacząc na konsekwencje, stara się rozwikłać zagadkę jej śmierci. Jednak co to ma wspólnego ze szkołą dla przyszłych "władców marionetek"? Jego rodzinna Praga jeszcze nigdy nie wydawała mu się tak obca.
Co jak co, ale grafiki na okładkach robią się coraz lepsze :)

niedziela, 9 października 2016

Przygody komiksowej zakupoholiczki, czyli MFKiG inaczej

Tak szczerze to miałam nie pisać tego wpisu. Nie dlatego, że w tym roku wyjątkowo ominęłam Międzynarodowy Festiwal Komiksu. Trudno olać taką imprezę szczególnie, gdy odbywa się w Twoim mieście. Powiem więcej, po niewypale kapitularzowych zakupów byłam wręcz podekscytowana ilością stoisk, które miały czekać na mnie na Atlas Arenie. I w tym sęk! Niczym rasowa zakupoholiczka, przez cały tydzień nie myślałam o niczym innym, jak tylko o tym, na co wydam swoje "żetony dorosłości". Przemilczę fakt, że przydałyby mi się zainwestować w tak niezbędne do życia rzeczy jak nowy odkurzacz, czy deska do prasowania... Ale Bum! Projekt akurat ogłosiło premierę nowego Dylana... No i w sumie człowiek musi mieć jakieś złe i słabe strony. Tak więc zapraszam na "nie-relację" z MFK zakupowym okiem.
Miałam nic nie pisać lub skrobnąć coś krótkiego, ale wyszło jak wyszło.