sobota, 18 czerwca 2016

Mikromaraton recenzjowy cz. 4 - Zdobyta Forteca

Moce Cadderly'ego są już w pełnym rozkwicie. Deneir udzielił mu swego błogosławieństwa, a co za tym idzie, ściągnął na głowę młodego kapłana wielką odpowiedzialność. Z pozytywnych aspektów tego stanu, niepokorny kleryk jest w stanie, wsłuchując się w pieśń swego bóstwa dokonywać niesamowitych rzeczy jak chociażby lewitacja czy wskrzeszanie zmarłych. Niestety za tą mocą idą także niebotyczne wyzwania, a wśród nich, oprócz dość oczywistego zniszczenia Zamczyska Trójcy, znajdzie się też "reforma" skostniałych zasad zakonu urzędującego w Wielkiej Bibliotece Naukowej. Jednak najpierw trzeba zniszczyć piekielny artefakt, który umożliwiał Duchowi - szefowi asasynów z poprzedniej części - zamianę ciał. Niestety magiczny przedmiot wydaje się być odporny na wszelkie zabiegi, mogące przyczynić się do jego unicestwienia. Dlatego też Cadderly decyduje się na ryzykowny plan, o którym nie informuje swoich przyjaciół, coraz częściej dochodząc do wniosku o swej nieomylności popartej mocą Deneira. W tym czasie, poirytowany działalnością młodzika czarnoksiężnik Abalister, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i zmieść kapłana z powierzchni ziemi. Koniec wyręczania się poplecznikami i nic niewartymi pionkami. Czas by reprezentant Talony ukazał swą prawdziwą potęgę.
Mam nieodparte wrażenie, że ilustracja z tej okładki bardziej odnosi się do treści drugiego tomu niż czwartego...