środa, 31 maja 2017

Fantastycznie chłodna prasówka - NF 06/2017

Czasami zdarza mi się myśleć, iż niektóre rzeczy są robione specjalnie dla mnie jak cytrynowa pasta do zębów czy kawa aromatyzowana marcepanem. Oczywiście dwa razy więcej jest momentów, w których świat zdaje się działać mi zupełnie na przekór, ale po co o tym wspominać. Lepiej skupić się na pozytywach. Do historii napisanych przez Rogera Zelaznego, szczególnie tych dotyczących Amberu, od czasów pierwszego roku studiów mam olbrzymi sentyment. Pamiętam cienkie (jak na fantastykę) książeczki, po które sięgałam za każdym razem, gdy na uczelni coś nie zagrało lub pojawiła się olbrzymia tęsknota za czymś znajomym w obcym mieście. Amber był wówczas zawsze na wyciągnięcie ręki. Kiedy więc zobaczyłam okładkę czerwcowej Nowej Fantastyki, ucieszyłam się tak, jakbym spotkała starego przyjaciela. Czułam, że przynajmniej w tym miejscu czeka mnie coś dobrego, ale po kolei.
Dziś na zupełnie nowej podłodze Mroza, Nową Fantastykę trzyma Miś (kot nie chciał współpracować).

piątek, 26 maja 2017

Fantastycznie chłodna prasówka - Fantom Nr 1/2017

Zdaję sobie sprawę, że ostatnio na blogu zrobiło się nieco monofantastycznie, ale już nadrabiam zaległości, ponieważ dzieje się, oj dzieje. Na polskim rynku wydawniczym pojawiło się nowe pismo opiewające tak lubiany przez mnie gatunek. Magazyn mający nawiązywać do tradycji Klubu Tfurcuf i, przynajmniej taką mam nadzieję, urozmaicający nieco rynek pism fantastycznych w Polsce. Mowa oczywiście o Fantomie, który swoją premierę miał na tegorocznym Pyrkonie. Fakt, faktem nie udało mi się magazynu upolować w kiosku, ale wyłącznie z własnej winy. Zwyczajnie, w całym rozgardiaszu pracowo-remontowym, nie miałam kiedy zrobić sobie maratonu zakupowego w poszukiwaniu egzemplarzu do nabycia, ale zamówienie z obiorem własnym w Świecie Książki też całkiem nieźle się sprawdziło. Dzięki temu już dziś możecie zobaczyć, co ma do zaoferowania najnowsza konkurencja NF i jak bardzo udaje jej się wzbogacić rynek.
Chciałam zrobić artystyczne zdjęcie z kwiatkiem, ale Mysz skradła kadr.

niedziela, 14 maja 2017

Rzecz o stworzeniu i chaosie, czyli kilka iskier, które zmieniło świat

No i stało się. Rzecz niepojęta i niesłychana. Zostałam polecona jako recenzentka. W ten właśnie sposób znalazł mnie Autor. Usłyszał, sprawdził, napisał, przedstawił palącą potrzebę zaopiniowania jego tekstu. Znów samowydawanie. A miałam trzymać się od tego z daleka. Fakt zdarzają się tam ciekawe perełki, ale czasami aż strach się bać, co znajdzie się w tych wątpliwej jakości dziełkach. Tak, ciągle mam uraz po przygodzie sprzed dwóch lat. Fakt, nazwisko redaktora nieco mnie przekonało, bo miałam styczność z jego wcześniejszymi pracami i wiedziałam, że przynajmniej włosów z głowy rwać nie będę. A ponieważ i moje ostatnie doświadczenia z różnymi selfami były całkiem pozytywne, skusiłam się. Z czasem okazało się, iż z Autora jest całkiem wdzięczny rozmówca, a i książka wyszła mu nie najgorsza, więc czemu by o tym nie napisać.
Zapraszam Was na recenzję "Iskier czasoświatu" Krzysztofa Bonka.

sobota, 6 maja 2017

Rozkminianie nad cichym czytaniem, czyli krakowski weekend Mroza

Z czasem Mroza bywa różnie. Wycisnąć z doby wolną chwilę jest ciężko, co dopiero mówić o wolnym weekendzie. Głównie dlatego, że gdy takowy się pojawi, klepię w klawisze do oporu, by nadrobić zaległości nagromadzone przez cały tydzień. Ale o to stała się rzecz niesłychana - wolny weekend mi się przytrafił. Nie może być! A gdyby tego było mało zbiegł się w czasie w odbywającym się w Krakowie Silent Reading Party i urodzinami Hadynki. A że w dawnej stolicy nie byłam całe wieki (od czasu pamiętnych Targów Książki) i udało mi się dostać bilety w rozsądnej cenie, szybko zdecydowałam, że jadę. A potem zaczęły się dziać rzeczy. Okazało się, że akurat w ten weekend wypadał Światowy Dzień Książki i krakowski Weekend Księgarń Kameralnych, co tylko spotęgowało moją radość i wypełniło ten krótki czas niezapomnianą intensywnością. Aż wstyd się przyznawać przed resztą moich krakowskich znajomych, ale nie znalazłabym chwili nawet na jedno piwo z Wami, ponieważ...
Mróz się poważnie przygotowała na wypad. Wzięła poważny aparat z postanowieniem zrobienia masy zdjęć. Jednak nie mam duszy fotografa, a do tego część zdjęć wyszła niewyraźna, więc przykro mi, nie będzie planowanego fotoreportażu.

poniedziałek, 1 maja 2017

Fantastycznie chłodna prasówka - bonus truck

Czasami wokół mojego blogowania dzieją się dziwne rzeczy. Dostaję książki znikąd, których się nie spodziewałam, na mailu pojawiają się zaskakujące oferty współpracy z afrykańskimi rządami, albo masa wiadomości wyglądających tak, jakbym zapisała się do newslettera wydawnictwa, o którym nawet nie słyszałam. Ostatnio nawet prywatna siostra Mróz poinformowała, że żona jej szefa też prowadzi bloga i nawet słyszała o Powiało Chłodem... Do tej pory nie wiem, jak to możliwe, ale widać nawet takie "cuda" czasem się zdarzają. Bywa jednak, że skontaktuje się ze mną Autor! Gwałtu, rety, cud, szaleństwo i góralska muzyka, bo to może oznaczać dwie rzeczy. Albo pisarz jest tak zdesperowany, że dotarł na krańce internetu w poszukiwaniu recenzenta, albo faktycznie słyszał, ba nawet czytał recenzje na Powiało Chłodem i zgadza się z ich ogólnym przesłaniem, merytoryką i style. Oczywiście zawsze wyobrażam sobie, że ten drugi argument jest dominujący. Tym samym znalazła się autorka, która widząc w internecie recenzje Mróz, spakowała magazyn z opublikowanym w nim swoim tekstem i wysłała go do mnie. A że był to jeszcze nie recenzowany przeze mnie lutowy numer Nowej Fantastyki, to czemu by nie skorzystać z okazji i nie opowiedzieć Wam o nim.
I jak tu się nie cieszyć, kiedy takie dobroci się dostaje.