Powiało Chłodem na najbliższy miesiąc zmienia swoją kwaterę główną. Z Centralnej Polski zmierzam na południe, w bardziej górzyste rejony. Podążam wprost do moich ukochanych Kielc, które mimo licznych wad, uwielbiam. Pewnie mają na to wpływ wszechobecne góry, stanowiące po płaskiej Łodzi, niezwykle miłą odmianę. Chodź moje studenckie mieszkanie zapewnia mi wspaniała zachody słońca rodem z krańca świata, to jednak w mym rodzinnym mieście są miejsc, do których jestem niesamowicie przywiązana. Wbrew położeniu geograficznemu, one też przywodzą na myśl koniec ziemi, choć ten nieco bardziej zapomniany. Od czasu mojego wyjazdu na studia Kielce sporo się zmieniły. Część moich ulubionych "miejscówek" pochłonęły remonty, mając uczynić serce Świętokrzyskiego piękniejszym. W związku z tym, że wszystko się zmienia, a ja mam ostatnimi czasy nieco bardziej refleksyjny nastrój, chciałabym Was zaprosić na piwo do kieleckich pubów, które lubiłam odwiedzać, a nieubłagany czas (i bardziej przyziemne elementy) spowodowały ich zamknięcie.
Po pierwsze smoków się nie zabija, bo to ginący gatunek, a po drugie nie mogłam się oprzeć temu zacnemu sloganowi.