poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Niecałopełnistość a neologizmy, czyli słów kilka o Sylwii Sylwester

Nie łatwo jest pisać książki. Różnorodność i ilość materiału, jaki trzeba ogarnąć, by rzeczowo oddać temat stanowi niezwykle wymagającą czasowo, ale integralną część procesu twórczego. A jeszcze wypadało by to wszystko ciekawie opowiedzieć i z głową rozplanować. Paradoksalnie historie dla dzieci tworzy się jeszcze trudniej. Trzeba w nich znaleźć ten bilans pomiędzy prostotą (ale broń borze szumiący prostactwem) dopasowaną do młodego wieku czytelnika, a fascynującą i urzekającą fabułą, która nie może być ani zbyt skomplikowana, ani zbyt głupia. Dzieci to też ludzie. Mniejsi, mniej wiedzący, ale to wcale nie znaczy, że głupsi (o czym czasami się zapomina). Po dłuższym zastanowieniu stwierdzam jednak, iż niemniej trudne zadanie stoi przed recenzentem takowej pozycji. Wydaje się to dużo bardziej wymagające, gdy ów recenzent, po pierwsze, nie jest w grupie docelowej czytelników, a dwa własnych dzieci nie posiada, więc nie ma na kim przetestować podobnego tekstu. Cóż, wówczas można jedynie spróbować i się mocno postarać.