niedziela, 30 sierpnia 2015

Nominowana po raz drugi, czyli Liebster Award znów dorwało Mroza

Mój wyjazd z początku sierpnia sprawił, że wiele rzeczy mi umknęło. Brak internetu jednak zrobił swoje, ponieważ nawet nie zauważyłam kolejnej nominacji do Blog Liebster Award. Za pierwszym razem wyznaczyła mnie do tego Hadynka, a dziś wciągnięcie do zabawy zawdzięczam Muzeum Nietoperzy. Znacie już moje niezbyt entuzjastyczne podejście do wszelkiego sortu łańcuszków, więc wzorem poprzedniego wpisu spod tego znaku, (który możecie przeczytać tutaj) postanowiłam znów nie przekazywać pałeczki dalej, a tylko odpowiedzieć na wymyślone pytania. Dlaczego? Ponieważ każde z nich pozwoli mi się na moment zatrzymać nad sobą i zastanowić nad kwestiami, których wcześniej bym nie poruszyła. W pewien sposób też kojarzą mi się one ze "Złotymi Myślami". Ta podstawówkowa zabawa służyła nie tylko lepszemu poznaniu kolegów i koleżanek z klasy, ale i ich swoistemu udręczeniu ilością pytań. Najobszerniejsze "Złote myśli", na które odpowiadałam liczyły sobie dwieście punktów. Teraz czeka na mnie "zaledwie" jedenaście, więc nie powinno być tak źle.


Pytania czekają, więc zabawę czas zacząć.

wtorek, 25 sierpnia 2015

"As you wish", czyli szukamy narzeczonej dla księcia

Jak każda mała dziewczyna, mimo moich nieco chłopięcych zainteresowań, przechodziłam okres fascynacji ideą "prawdziwej miłości", romantycznego uczucia i tego jedynego, który straci dla mnie głowę od pierwszego wejrzenia. No cóż, Pan Bóg sprawił, że urodziłam się kobietą z całą gamą wad i zalet przynależnych do tej płci, więc i mi zdarzało się niegdyś myśleć o "księciu z bajki". Gusta te zostały na szczęście zweryfikowane przez etap dorastania i jedyną, cudowną i niepowtarzalną panią N. - moją nauczycielkę od polskiego, która wytłumaczyła, że "miłość romantyczna" oznacza tyle co miłość z romansu, ale tego klasycznego, średniowiecznego, gdzie wszyscy giną, zamiast żyć długo i szczęśliwie (a o kochanej pani N. będę musiała Wam jeszcze kiedyś opowiedzieć). Nie mniej jednak z tego okresu niewinności myśli pozostał mi pewien sentyment do szczególnego filmu. Dziś zaliczany jest do klasycznych, starych produkcji fantasy ze sporym, awanturniczym zacięciem i nutką komedii w scenariuszu. I co ciekawe, jest to jeden z tych nielicznych przypadków, kiedy wolę ekranizację od powieści, na podstawie której powstała.


Dokładnie. Mówię o filmie "The Princes Bride" (pol. "Narzeczona dla księcia"). Jeśli nie kojarzycie tytułu, ten, moim zdaniem cudowny plakat, niewiele Wam pomoże, ale kolejne na pewno Wam wszystko rozjaśnią, o ile oglądaliście ten film.

środa, 19 sierpnia 2015

Zajdlowe wieszczenie, czyli do kogo powędruje statuetka

Już jutro w Poznaniu rusza kolejna edycja Polconu. Oprócz zwyczajowych atrakcji konwentowych jak panele, gry czy spotkania z ulubionymi autorami, wszystkich fanów fantastyki czeka ogłoszenie laureatów Nagrody Fandomu Polskiego, za najlepsze opowiadanie i powieść, jakie wydano w 2014 roku. Tegoroczne nominacje w kategorii "Powieść" naprawdę mnie zaskoczyły. Nie dość, że znałam trzy z sześciu nominowanych pozycji, to jeszcze dwie z nich sama recenzowałam! Na liście znalazły się więc:

"Forta" Michała Cholewy (wyd. Warbook)
"Chłopcy 3. Zguba" Jakuba Ćwieka (wyd. Sine Qua Non)
"Czarny Wygon. Bisy II" Stefana Dardy (wyd. Videograf)
"Nomen Omen" Marty Kisiel (wyd. Uroboros) 
"Biała reduta. Tom 1" Tomasza Kołodziejczaka (wyd. Fabryka Słów)
oraz
"Pokój Światów" Pawła Majki (wyd. Genius Creation)

Doskonale pamiętam, jak rozpływałam się w zachwytach nad humorem i nietuzinkowością "Nomen Omen" oraz przyjemnością, jaką niosło dla mnie czytanie tej powieści. Jednak, mimo całej swojej sympatii dla pani Marty i jej twórczości, moim zdaniem nagroda powinna powędrować do Pawła Majki. "Pokój światów" jest jedną z najlepszych książek jakie czytałam od dłuższego czasu. W świetle ostatnich nowinek możecie zarzucić mi brak obiektywizmu, ale w takim razie przeczytajcie książkę. Sami przekonacie się, ile w tym prawdy.


Choć nie mogę być na tegorocznym Polconie, z niecierpliwością oczekuje na ogłoszenie wyników.

wtorek, 4 sierpnia 2015

Ku odświeżeniu języka, czyli "Zapomniane słowa" na co dzień.

Pamiętam ze swojego dzieciństwa różne słowa, z którymi nie spotkałam się nigdzie indziej. Kiedy mama prosiła, żebym przyniosła szabaśnik, wiedziałam, że szykuje się jakaś impreza i trzeba upiec ciasto. Tata wychodząc na dwór zawsze zakładał kufajkę, szczególnie gdy padało lub po prostu było zbyt chłodno. Podczas rozpalania w piecu rozsuwaliśmy fajerki, żeby nakłaść drzewa i gazet, a potem otwieraliśmy duchówkę, by powietrze lepiej dochodziło. Kiedy przyjechałam do Łodzi zdziwiło mnie, że znajomi nie rozumieją słówka wichajster, będącego u mnie w domu uniwersalnym określeniem na wszelkiego rodzaju ruchome dynksy. W tę sentymentalną podróż, po słówkach kojarzących się z moim wiekiem dziecięcym, zabrała mnie książka „Zapomniane słowa” pod redakcją Magdaleny Budzińskiej. 


Pomyślano o wszystkim, nawet o stosownie klimatycznej okładce.

sobota, 1 sierpnia 2015

"Studnia zagubionych aniołów" - fragment

Hej moi namiętni czytacze! Sierpień rozpoczął się jakieś 17 godzin temu, a już zapowiadają piekielne temperatury. I właśnie w tym okresie wybywam na zasłużony (czy też nie) urlop. Wrzucę jeszcze jakiś wpis przed samym wyjazdem (około 4 sierpnia), a potem zamilknę na niemal dwa tygodnie. Żeby Wam się nie nudziło i było na czym oko zawiesić, podrzucam fragment nowej powieści Artura Laisena (autora "C.K. Monogatari") - Studnia zagubionych aniołów, która na jesieni powinna się ukazać pod szyldem Genius Creations


Okładki nie wrzucam, ponieważ ta dostarczona mi przez wydawnictwo nie zostanie wykorzystana w przyszłości, więc po co. Za to macie anioła, którego znalazłam na tej stronce.