niedziela, 3 sierpnia 2014

Dawno temu, w odległej galaktyce, czyli w tej bajce były smoki

Miała być przerwa. Wakacje i wieczorne chwile z książką. Chyba jednak nie potrafię odpoczywać od pisania. Miałam nie pisać recenzji, ale wręcz nie mogę się powstrzymać, żeby tego nie zrobić. Nie w tym wypadku. Chociaż to może bardziej los zadecydował, gdyż pozwolił mi dotrzeć do informacji, którą zapragnęłam się podzielić ze wszystkimi ludźmi. Na portalu Kawerna pojawiła się notka o tym, jakoby studio Warner Bros zakupiło prawa do całego cyklu książek Anne Mc Caffrey pt.: "Jeźdźcy smoków z Pern", przymierzając się tym samym do stworzenia wielkiej serii opartych na nich filmów! Potem, okazało się, że wcześniej ta nowina była dostępna na portalu Hatak, co skłoniło mnie rozpoczęcia jego obserwacji. Ale czyż to nie cudowne? Najlepsza saga o smokach jaką znam w końcu pojawi się w kinach! W tym momencie pojawiła się konsternacja. Przecież mało kto zna te historie. O ich istnieniu musiałam uświadamiać nawet znajomych fantastów, dziwiąc się jak bardzo wąski jest krąg fanów. Sytuacja przypominała mi tę sprzed wielkiego bumu na popularność "A Song of Ice and Fire". Znając te opowieści, węszę hit, jeśli nie na miarę "Games of Thrones", to przynajmniej zbliżony do sukcesu jaki odniósł "How to train your dragon", w zależności od tego jaką formę adaptacja przybierze i do kogo będzie skierowana. Stąd też moje postanowienie, by prozę tę Wam przybliżyć.


Moja przygoda z Pernem zaczęła się od wizyty w małej, niepozornej, kieleckiej księgarni "Pod zegarem". Swego czasu lubiłam tam zachodzić, szczególnie, że po zajęciach zawsze mijałam ją w drodze na przystanek. Nigdy nie zapomnę cudownego, starszego pana, który przez blisko godzinę opowiadał mi o różnych książkach, aż w końcu zdecydowałam się na "Ani słowa prawdy". Po prostu nie mogłam wyjść stamtąd z pustymi rękoma. Wiedziona czystą sympatią, wchodziłam tam, żeby popatrzeć na książki, albo chociaż kupić jakiś stary numer "Nowej Fantastyki". Właśnie w trakcie jednego z takich wypadów znalazłam mały, zgrabny tom z różowym grzbietem, na którym pysznił się tytuł "Jeźdźcy smoków". Jak już mogliście się zorientować w moich upodobaniach, dla mnie jako Mroza, większej zachęty nie trzeba było. Ponieważ było to kieszonkowe wydanie "Książnicy", cena okładkowa była śmiesznie niska, jak na dzisiejsze czasy. Jakby tego było mało, na obwolucie widniał napis "Powieść pisarki zwanej >>Królową smoków<<". Mając wówczas więcej ambicji niż rozumu i wysokie mniemanie o swoich umiejętnościach literackich (eh jaki kiedyś człowiek był młody i głupi), przybrałam minę podłego krytyka i myśląc złowieszczo "Jeszcze zobaczymy", kupiłam ją. Właśnie podczas lektury tej pozycji, przeżyłam jedną z lepszych lekcji pokory w moim prozatorskim życiu. 

Swoją książką Anne Mc Caffrey weszła z butami w moje serce, zatrzasnęła drzwi, a kluczyk wypadł z drugiej strony. Długo nie mogłam się pozbierać. Nic tylko szeptałam do siebie "Ja chcę." Czym się różni ta historia od innych opowieści o smokach? Przed wszystkim to nie fantasy! Nie znajdziecie w niej magów, demonów, krasnoludów czy elfów. To science-ficiton opisujące losy zapomnianej przez Ziemian kolonii! Nazwą Pern określili oni trzecią planetę, krążącą wokół gwiazdy Rukbat, znajdującej się w gwiazdozbiorze Strzelca. Koloniści odcięci od dostaw z rodzimej planety i zapomniani przez galaktyczne imperium, zostali pozostawieni sami sobie. Przyjazna z początku kraina miała jednak jeden sekret. Raz na kilkadziesiąt lat, ich dom mija bliźniacze ciało niebieskie, z którego spadają srebrzyste Nici niszczące każdą roślinę, pojawiającą się na ich drodze. Obrotni osadnicy przystosowali do ich łowienia rodzimy gatunek latających jaszczurek ognistych. Z biegiem lat wyewoluowały one w coś, przypominającego mityczne smoki z Ziemi. Do opieki nad nimi powołano ludzi z wysokim współczynnikiem i wrodzonymi zdolnościami telepatycznymi by z czasem stali się ich jeźdźcami.


Inwestując w tanie książki wydane przez "Książnicę" można naprawdę wiele zyskać

Jaki jest Pern? Dość niezwykły. Nawet dla swoich mieszkańców pozostaje wciąż pełen tajemnic, które odkrywamy wraz z bohaterami, ale wciąż wydaje się, że wszystko jeszcze przed nami. Nie ważne czy chodzi o tajemniczy południowy kontynent, zniknięcie bez śladu całej obsady pięciu Weyrów, czy niesamowite artefakty założycieli koloni. Za każdym razem czeka nas coś niezwykłego. Ponad to Caffrey tworzy bardzo wyraziste i barwne postaci i na pewno każdy z Was znajdzie tam swoją ulubioną. Mnie osobiście do gustu przypadły kobiece charaktery, ale to ze względu na ich siłę i determinację, niezależne od czy zaliczymy je do grona pozytywnych czy negatywnych. Do tego smoki, cudowne gady, potrafiące sprawić, że człowiek już nigdy nie poczuje się samotny i ogniste jaszczurki dające szansę na posiadanie swojej własnej miniaturki strzegącego Pern gada, gdy los nie był tak łaskawy i nie zdecydowało o naszej przynależności do jeźdźców. Jednak różnią się one w pewien znaczący sposób od swoich legendarnych, ziemskich "krewniaków". Oprócz latania opanowały jeszcze jeden, dość szczególny sposób podróżowania. Jest on na tyle skuteczny, iż rozważane jest wykorzystanie tych bestii do podróży międzyplanetarnych! A wszystko to zostało otulone niezwykłą przygodą i odkrywaniem przeszłości, która dla nas może być przyszłością. Trzeba tylko uważać na Nici.

Jest to pozycja wręcz obowiązkowa dla każdego miłośnika smoków, choć może przez to odczuwać silną tęsknotę za posiadaniem własnego. Poszczególne książki są dość krótkie, jak na fantastykę, jednak cała seria bez wątpienia umili Wam leniwe, letnie popołudnia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz